niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział I

− Nigdy w życiu! − krzyknęła młoda kunoichi, waląc pięścią w ścianę. Siła uderzenia była tak wielka, że pozostawiła po sobie niemałą dziurę. Piątka Kage patrzyła na nią. Jedni z oburzeniem, drudzy ze współczuciem, a jeszcze inni z pogardą. W tych spojrzeniach było widać wszystkie uczucia, jakimi darzyli tą różowowłosa dziewczynę. Tsuchikage nie mógł uwierzyć, że ktoś śmie mu się sprzeciwiać, tak samo jak Raikage. Natomiast Hokage patrzyła na swoją uczennicę ze smutkiem i współczuciem. Mizukage udawała smutek, ale w głębi serca, cieszyła się, że to nie ona jest tą ścianą. Kazekage pozostał obojętny. Niezbyt obchodziła go Sakura, nawet, jeśli kiedyś pomogła mu z raz czy nawet dwa. Ciszę przerwało głośne tupnięcie i krzyk: − Nie, nie zrobię tego, nigdy, nawet na to nie liczcie!
Wybiegła, nie mogąc zrozumieć, jak oni mogli myśleć, że się zgodzi. Gdy biegła, z oczu mimowolnie płynęły jej łzy. Skręcając w boczny korytarz, wpadła na kogoś. Yuki,
− Ej, uważaj jak biegasz − mruknęła monotonnym głosem Yuki. Spojrzała na osobę, która na nią wpadła. − Sakura? Co ty tutaj robisz? Co Konoha tutaj robi?
 W głosie dziewczyny dało się słyszeć niemałe zdziwienie.
− Zebranie Kage − rzuciła tylko różowowłosa, ocierając oczy, by druga nie zauważyła jej łez. − Co cię to w ogóle obchodzi?
− Nie twoja sprawa – warknęła ta druga, podnosząc się z ziemi. – Biegnij, gdzie biegłaś i zejdź mi z oczu.
Ruszyła w przeciwną stronę co Sakura. To już przechodzi ludzkie pojęcie. Zebranie Kage. No już gorszej wymówki nie mogła znaleźć. Tak, na pewno. To by było już 3 w tym miesiącu. Co się w ogóle dzieje? Odwróciła się z zamiarem spytania o to zielonookiej, lecz tej już nie było. Pięknie jak raz w życiu jest potrzebna to jej zwyczajnie nie ma. Skierowała swe kroki w kierunku pokoju, w którym „rzekomo” odbywało się spotkanie Kage. Pogrążona w myślach nie zauważyła wychodzącego z tamtego pomieszczenia chłopaka o brązowoczerwonych włosach, brązowym płaszczu z metalowym ochraniaczem z przodu i białym szalu. Ten widząc ją, zagrodził jej drogę, a ta, jako iż nie zwracała uwagi na otoczenie, po prostu na niego wpadła. Tym razem jednak, nie upadła na podłogę, bo silna dłoń złapała ją za nadgarstek i pociągnęła do siebie.
− Widziałaś Sakurę? − zapytał chłopak bez przywitania. Yuki podniosła głowę.
− A po co szanowny Kazekage jej szuka? − odpowiedziała pytaniem, odsuwając się krok do tyłu. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Co on tu robi? To przecież niemożliwe, że spotkanie Kage naprawdę się odbywało.
− To chyba nie twoja sprawa, nie uważasz? − odrzekł rozbawiony wyrazem twarzy, który aktualnie posiadała. Ta widząc to, uniosła tylko brwi do góry.
− Uważasz, że to śmieszne?
− Długo będziesz mi jeszcze zadawać bezsensowne pytania?
− Dopóki nie otrzymam na nie odpowiedzi.
− To jeszcze trochę będziesz musiała poczekać − mówiąc to, spróbował ruszyć dalej korytarzem, ale dziewczyna szybko chwyciła go za rękaw. Teraz to on uniósł brwi w pytającym geście.
− Biegła w stronę tylnego wejścia − powiedziała Yuki, patrząc mu w oczy. − Teraz ty mi odpowiedz.
− Nie jestem upoważniony do przekazywania ci informacji − mruknął, patrząc jak na twarz dziewczyny wchodzi grymas zdenerwowania.
− Ty.. Ty..jesteś.. − zaczęła, mocniej ściskając jego rękaw.
− Kazekage i musisz się z tym liczyć − dokończyła za nią osoba, zmierzająca ku nim. Był to Raikage. Yuki prychnęła i ruszyła w jego stronę.
− Chciałam powiedzieć, że jest żałosny, ale to mało powiedziane − rzuciła, oglądając się za siebie. Po chwili dostała boleśnie w głowę. − Ałła, za co?
− Za słowa. Gdzie jest różowa? − zapytał Raikage, stając obok Gaary.
− Według Yuki pobiegła w stronę tylnego wejścia − odpowiedział Kazekage.
− Rozumiem. Jesteś tego pewna? − znowu zwrócił się do dziewczyny.
− Nie wiem, mało mnie to obchodzi − nie dawała za wygraną, patrząc jak ze wspomnianego pokoju, wychyla się Mizukage. − O co tutaj w ogóle chodzi?
− Widzę, że jak zawsze ostatnio poinformowana − stwierdził z drwiną w głosie Kazekage. Yuki pokazała mu język.
− Przestańcie już, proszę − odezwał się Raikage zmęczonym głosem. − To nie czas i miejsce. Zachowujcie się jak na osoby na waszych pozycjach przystało.
− Hai, hai − mruknęli równocześnie.
− Wracając do twojego pytania. Przed chwilą odbyło się spotkanie Kage.
− Po co?
− Chcemy wysłać Sakurę na dość ważną misje, ale jej się nie chce iść, przez co nasze spotkanie stało się bezcelowe.
− Czemu wszyscy Kage, a nie tylko Hokage?
− Na to pytanie nie mogę ci odpowiedzieć.
− Aha, spoko .. To cześć − mruknęła spokojnie, po czym odwróciła się i odeszła. Nie dowiedziała się tego, co najbardziej ją interesowało.

No nie wierzę. Jak on mnie denerwuje. Dlatego nie przepadam za piaskiem. Chociaż w sumie, czasami jest znośny. Na pewno jest jedynym rozsądnym Kage. Nie jest tak uparty jak Tsuchikage, porywczy jak Raikage, lekkomyślny jak Hokage czy optymistyczny jak Mizukage. Tsaa... W sumie to ma ładne włosy. Czekaj, co? Nie, nie, nie. Wcale nie ma ładnych włosów. Jest Kazekage, co oznacza, że jest ważny. Bardzo ważny. Nieważne. Zastanawiam się, jaka to misja. Niemożliwe przecież, że cho..
− Siemaneczko, Yuki.
− Hmm… Co? − Yuki otworzyła oczy i wpadła na jakiegoś chłopaka. − Ał… znowu. Ooo... Cześć Omoi.
− Hahahaha. Co tak się zamyśliłaś? A może wpadłaś na mnie specjalnie? Może ci się podobam i strasz się zwrócić na siebie uwagę? A może...
− Przestań marzyć − zaśmiała się i z pomocą Omoi wstała. − Gdzie się wybierasz?
− Mam misję − rzucił z powagą, ale zaraz szybko się uśmiechnął.
− Ale zazdroszczę...
− Wiem o tym.
Roześmiali się. Byli najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Może i byli z dwóch różnych światów, od początku uwielbiali się ze sobą bawić. Yuki, która niezbyt ufała ludziom, przez swoje dzieciństwo, pokochała jak brata tego białowłosego chłopaka o lekko brązowym kolorze skóry, z kataną oraz z lizakiem w buzi. Natomiast ten uważał, że prawdziwy ninja nie powinien zbytnio przywiązywać się do ludzi, co jednak zrobił zaraz po poznaniu dziewczyny.
− Życzę powodzenia.
− Dzięki, muszę lecieć, pa!!
− Hej.
I pobiegł. Szkoda chciała mu się wyżalić. Ruszyła dalej do swojego mieszkania. Mieszkała na końcu wioski w małym mieszkanku, wynajętym dla niej przez jej nauczyciela już kilka lat temu. Miało być tymczasowe, ale jakoś przyzwyczaiła się do tego miejsca i niezbyt chciała je opuszczać. Miała tam swój własny kąt. W sumie nawet nie taki mały. Domek z kuchnią, salonem, sypialną i łazienką, nawet, jeśli małą, nie można było nazwać niewielkim. W końcu doszła do drzwi. Wyciągnęła klucze i otworzyła dom. Po wejściu, najpierw je zamknęła (uważała, że przezorny zawsze ubezpieczony), a następnie ruszyła w stronę swojej sypialni, z zamiarem rzucenia się na łóżko i przespania kilku kolejnych godzin dla zabicia czasu. W sumie, nawet by to zrobiła, gdyby ktoś nie siedział na jej łóżku. Tym kimś był dobrze już jej znany, pan Kazekage. Dziewczyna stanęła jak wryta.
− Ee.. Co ty tutaj robisz? − zapytała, marszcząc lekko brwi. Próbowała to zrozumieć i wyjaśnić, ale żadne logiczne wyjaśnienie nie przyszło jej na myśl. Po chwili, podczas której nie dostała odpowiedzi, poziom zirytowania osiągnął rzadko przekraczane 80%. Zdenerwowana rzuciła tylko, odwracając się:
− Dobra nie chcę wiedzieć, po prostu stąd wyjdź.
Miała zamiar już wyjść i pójść do kuchni, ale w tej chwili silnie ramiona objęły ją w pasie i pociągnęły do Gaary. Yuki, która się tego w ogóle nie spodziewała stała jak wryta nie mogąc zrozumieć, co się dzieje. Na dodatek chłopak szepnął cicho:
− Prze.. Przepraszam cię.
− O czym ty mówisz? − zapytała Yuki, wyrywając się z tego, jakże dla niej przyjemnego uścisku.
− No, bo.. Kage.. postanowili, że to ty pójdziesz na misje zamiast Sakury. − Drugą część zdania wymówił na jednym wydechu, jakby bał się, że odwaga, by to powiedzieć, go opuści. Jego wzrok błądził od ściany do ściany.
− Co? Nie rozumiem. Mam coś robić, bo tej laluni się nie chciało? Nie ma mowy − rzuciła z pogardą.
Kazekage spojrzał na nią. Spodziewał się takiej reakcji. Przez jakiś czas oboje milczeli. Wreszcie Yuki westchnęła:
− Co to za misja?
Gaara uśmiechnął się pod nosem, jednocześnie przeklinając w duchu.

- Wyślemy cię, jako szpiega, do Akatsuki - rzekł Raikage, wchodząc do pokoju.


Dam, dam, dadam, oto pierwsza notka. Nie jest ona jakoś mega ciekawa, ale to dopiero początek. Ostatnio oglądam blogi i żeby znaleźć coś, co jest aktualnie pisane, jest o Akatsuki, jest OC i w ichniejszym świecie trzeba się trochę natrudzić. Wiem, że Naruto się skończył, ale to nie zmienia faktu, że jest to niezwykle wykreowany świat, w którym może dziać się wiele ciekawych rzeczy.
A wracając do notki. Nie będzie ona zbytnio zgodna z mangą /anime. Jeśli ktoś widzi jakieś rażące błędy proszę mi je wytykać. Wszystko co jest pisane ciemniejszą czcionką to myśli bohaterów, tak dla sprostowania. Rozdziały będą pojawiać się nieregularnie, to zależy od czasu na przepisywanie opowiadania (oryginalny szablon powieści jest zapisany u mnie w zeszycie). Jeśli ktoś będzie miał jakieś uwagi, czy po prostu będzie mu się nudziło, proszę pisać do mnie na maila. :)

Pozdrawiam, Fanów M&A.


1 komentarz:

  1. Możesz być dumna zaczęłam czytać i myślę że przeczytam wszystkie notki dziś ;) pomimo że jest jakiś pierwsza w nocy :) opowiadania zapowiada się ciekawie i pokazał się chwilowo Gaarus dzięki ci kobieto <3 Widzimy się w następnym komentarzu

    OdpowiedzUsuń