- No to masz
problem - zakończyła temat Yuki, zarzucając plecak na plecy,
z zamiarem
opuszczenia Deidary i odwróciła się. Następnie wpadła na coś
lub kogoś
małego, odbiła się i wylądowała na ziemi, przy okazji klnąc cicho.
- Na razie największy problem, to masz ty...
Yuki wzdrygnęła się, słysząc nowy,
chropowaty głos. Powoli i ze strachem podniosła wzrok. To, co zobaczyła
sprawiło, że jej serce zaczęło bić szybciej z przerażenia. Przed nią stał
niski, garbaty mężczyzna, z twarzą wyglądającą jakby ktoś przejechał po niej
kosiarką. Duży płaszcz w czerwone chmurki ciągnął się za nim, przez co sprawiał
wrażenie jeszcze szerszego i bardziej zdeformowanego. Chociaż to nie jego
wygląd najbardziej przerażał Yuki. Była to jego niesamowicie mroczna aura, jaką
wokół siebie roztaczał, mgłę okrucieństwa, nienawiści, sprawiającą, że człowiek
zaczynał odczuwać strach i trwogę. Emanował jeszcze jednym. Była to niezwykła
tajemniczość, która na początku zaciekawiła dziewczynę, ale to uczucie zostało
przyćmione paniką. Zaczęła powoli odsuwać się, po ziemi, od nowoprzybyłego, gdy
nagle na coś natrafiła. Spojrzała w górę. Były to nogi Deidary, który stał i
próbował zachować równowagę, poprzez trzymanie się drzewa. Patrzył na nią z
kpiną wymalowaną na twarzy. Widać było, że blondwłosy na to czekał. Dziewczynę zastanawiało,
czy akcja Brzasku była zaplanowana, a całe misterne konstruowanie wymysłu Tsuchikage
na kształt planu można uznać za bezsensowne, czy może to czysty niefart wynikający
z jej wrodzonego pecha. Spróbowała wstać, ale morderczy wzrok karła stojącego
naprzeciwko, wybił jej ten pomysł z głowy. Wszyscy utrzymywali swoje pozycje w
milczeniu przez długi czas. Każdy wiedział, że osoba, która zacznie będzie na
straconej pozycji. To jak spotkanie biznesmenów. Ten z nich, który zacznie
temat biznesu, pokaże, że bardziej mu na nim zależy. W tym wypadku Yuki była
już na starcie na straconej pozycji. Wiedziała, że nie ma już nic do stracenia.
- Emm… prze-przepraszam, co ze mną
zrobicie – zaczęła, z trudem powstrzymując głos od drżenia. – No, bo ja bym już
wolała iść i ten…
- Deidara! Ile można na ciebie czekać
– przerwał jej niższy mężczyzna. W jego głosie dało się słyszeć
zniecierpliwienie i chłód. – Doskonale wiesz, że nienawidzę czekać.
- To nie moja wina, Sasori no danna.
Hidan mnie zostawił na drodze. Ta mała mnie znalazła i naprawiła. Właśnie
miałem wracać – odpowiedział mu blondyn, chwiejąc się w każdą stronę. Widać
było, że stara się przybrać dobrą minę do złej gry. Tak naprawdę, bez żadnych
dopalaczy, nie wróci do formy przez najbliższe 2 godziny. Starszy mężczyzna
zmierzył go wzrokiem.
- Coś szczerze w to wątpię – warknął mu
w odpowiedzi i przeniósł wzrok na Yuki. – Dlaczego ci pomogła?
- To jest bardzo dobre pytanie,
danna. Niestety nie chce mi na nie odpowiedzieć. – Deidara udał smutnego. Widać
było, że nie jest najlepszym aktorem. Raczej przeciętnym, a nawet marnym. Po
chwili dodał: - Ale za to robi dobre kanapki.
Uśmiechnął się. W normalnej sytuacji
Yuki spojrzałaby na niego z politowaniem, tak jak zrobił to karzeł, po czym by
się zaśmiała, ale w tej sytuacji nie było jej do śmiechu. Przed nią stało dwóch
najniebezpieczniejszych ludzi na świecie i ucinało sobie pogawędkę o kanapkach.
Nie wiedziała, co o tym myśleć. Powoli wstała z ziemi i odsunęła się od nich,
gotowa w każdej chwili uciec.
- Nie radzę ci uciekać – rzucił
karzeł, nawet na nią nie patrząc. – Nie będę litościwy dla takiego gówniarza
jak ty.
Yuki wyczuła w jego głosie coś, czego
nie mogła określić. Spojrzała na Deidarę, Kończył właśnie ostatnią ze
zrobionych przez nią kanapek. Oblizał palce ze smakiem. Nagle karzeł wykonał
jakiś bliżej niezidentyfikowany ruch i rzucił czymś w chłopaka o blond włosach.
To „coś” okazało się być małą buteleczką z żółty płynem w środku. Deidara
spojrzał najpierw na mężczyznę, a potem na flakonik. Na jego twarzy pojawił się
wesoły uśmiech. Otworzył go jednym ruchem i wypił zawartość. Yuki nie miała pojęcia,
co to mogło być, ale po zobaczeniu jak blondyn wstaje na nogi uznała, że był to
jakiś wspomagacz. „Świetnie teraz dwóch może się poruszać” pomyślała ze
strachem i odsunęła się jeszcze jeden krok w tył. Nagle coś usłyszała. Stanęła
w pozycji obronnej i mierzyła wzrokiem dookoła. Nie tylko ona coś dosłyszała.
Karzeł uniósł głowę i rozglądał się, a Deidara nasłuchiwał. Po chwili wszyscy
poczuli czyjąś czakrę zbliżającą się w ich stronę. Yuki od razu uznała to za
dobra okazję do ucieczki. Nie miała zamiaru wykonywać tej misji. Nigdy nie
sądziła, że Akatsuki będzie tak przerażające. Niestety jej układający się już w
jej głowie plan, stał się bezużyteczny, gdy przed nią pojawił się Deidara, a z
drugiej strony karzeł. Dziewczyna nawet nie zauważyła, kiedy tych dwóch gentelmanów
się poruszyło. Kolejnym niewyjaśnionym zjawiskiem był fakt, że oni wyglądali
jakby chcieli jej pomóc, a to tak zdziwiło ją, że przez chwilę zapominała jak
się oddycha. Karzeł kiwnął głową i mruknął: - Tam są.
Wszyscy jak na komendę spojrzeli w
stronę przez niego wskazaną. Rzeczywiście, po jakimś czasie pojawiła się tam
grupka jakiś osób. ANBU. Nie była już to ta sama grupa, co na początku. Ta
składała się z mniejszej liczby osób, ale wyglądała na bardziej zorganizowaną i
silniejszą. Dowódca wyszedł do przodu.
- Członkowie Akatsuki. Aktualnie nic
od was nie chcemy, tylko proszę, oddajcie nam Hottori Yuki – powiedział oficjalnym
tonem. – Jest poszukiwana we wszystkich Krajach.
Dwóch członków Akatsuki spojrzało na
dziewczynę ze zdumieniem. Ta natomiast zmarszczyła brwi, zastanawiając się jak
to jest możliwe, że jest już poszukiwana, w zasadzie, wszędzie. Przypomniało
jej się jak ostatnio, gdy ścigała przestępcę, grupy poszukiwawcze z innych
Krajów dowiedziały się o jej zadaniu już, gdy złapała winnego. Spojrzała na
chwilowych towarzyszy. Deidara spojrzał na nią z rozbawieniem, a karzeł z…
ciekawością? Możliwe. Nie widziała dokładnie jego twarzy, ale tak przynajmniej
jej się wydawało. Obydwoje przeniosło swój wzrok na siebie, a po chwili kiwnęli
do siebie głowami.
-Co zrobiła? – zapytał starszy
mężczyzna z obojętnością w głosie. Tak, bardzo możliwe, że wcześniej się jej
zdawało. Oddział wymienił ze sobą porozumiewawcze spojrzenia.
-Jest oskarżona o zaatakowanie Kage
Wioski Ukrytej w Chmurach. Ma natychmiast stawić się przed sądem i wytłumaczyć
motywy swojego postępowania – odpowiedziała mu ta sama osoba, patrząc na Yuki.
Ta wychyliła się zza pleców Deidary i pokazała mu język.
-Jesteś śmieszny jak śnieg na Syberii
– mruknęła, patrząc na dowódcę z politowaniem. O wiele łatwiej szło jej obrażanie,
szydzenie, żartowanie z ludzi, których się nie bała i uważała za żałosnych. Członek
ANBU ledwo się powstrzymał przed rzuceniem się na białowłosą. No cóż. Denerwowanie
szarych ludzi też szło jej całkiem nieźle. Deidara stuknął ją w głowę.
Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem i zaskoczeniem. Zastanawiała się,
czemu ją uderzył i czy wie, że zrobił to dość mocno.
-Głupia, nie wychylaj się, bo jeszcze
cię trafi – odpowiedział jej wesoło blondyn, wsadzając ręce do woreczków
przyczepionych mu do pasa. Karzeł poruszył się lekko i spod jego płaszcza,
minimetry od twarzy dziewczyny, wysunął się długi, mechaniczny ogon. Yuki
oniemiała i ze wzrokiem wbitym w ostrze na końcu odsunęła się trochę. Jej myśli
od razu pognały w stronę pytania, jak musi wyglądać mężczyzna, posługujący się taką
bronią. Odnotowała sobie w głębi, że musi to sprawdzić. Natomiast oddział ANBU
już wiedział, że nie odbędzie się bez walki z Akatsuki. Wszyscy wyciągnęli już
bronie i stanęli w pozycjach, gotowi do ataku. Czekali na znak od dowódcy. Ten
patrzył na trójkę ludzi i czekał. Yuki nie wiedziała, na co czeka, bo w takiej
sytuacji atakuje się jak najszybciej, by nie dać przeciwnikowi czasu do
namysłu. Dwójka przed nią również nic nie robiła. W końcu Deidara mruknął: -
Czyli ty bierzesz tych z prawej i dowódcę, a ja grupkę z lewej?
- Może być – odpowiedziało mu
chrypnięcie. W następnej chwili obydwoje członkowie najbardziej poszukiwanej
organizacji świata, znajdowali się przy swoich przeciwnikach. Deidara wyrzucał w
stronę swych przeciwników jakąś białą substancję, po czym krzyczał „Katsu” albo
po prostu ciął kunaiem przeciwnika. Karzeł natomiast przebijał swoje ofiary
ostrzem. Jego przeciwnicy nawet skaleczeni przez jego ogon po chwili padali niezdolni
do ruchu. ANBU w zasadzie nie wiedziało, co robić. Jedni rzucili się do
ucieczki, ale zostali znokautowani przez Deidarę. Yuki patrzyła na to z
otwartymi ustami. Dawno nie widziała tak jednostronnej walki. Nie mogła
uwierzyć w to, jaki poziom prezentuje Akatsuki. To była zupełnie inna bajka niż
ona, czy jej sensei albo przyjaciele. Chociaż może Darui dałby sobie radę. W
sumie nie wiedziała jak naprawdę walczą członkowie Brzasku. To była tylko
próbka ich możliwości. Oglądając tą scenę nagle zauważyła jedno. Na scenie
walki nigdzie nie mogła zobaczyć dowódcy. Gdy ta wiadomość dotarła do jej mózgu
jak najszybciej wyciągnęła miecze i w ostatniej chwili skontrowała śmiertelne
uderzenie nadchodzące znad jej głowy. Jej przeciwnik odepchnął się i stanął
naprzeciwko niej. Yuki odskoczyła do tyłu i ustawiła się w pozycji pół ataku,
pół obronnej, a mianowicie jeden miecz z przodu, drugi z tyłu. Mężczyzna obrócił
kunai w ręce. Nie wiele brakowało. Białowłosa spostrzegła, że jej przeciwnik
jest bardziej spięty niż powinien. Fakt wyglądał na młodego, ale czyżby to była
jego pierwsza poważna akcja? Yuki zaśmiała się cicho, na myśl o łatwym punkcie.
Członek ANBU chyba to usłyszał, bo skrzywił się lekko i ruszył w jej stronę.
Nie był nawet zbyt szybki. Niebieskooka przeskoczyła zwinnie nad nim i
przyłożyła swoją katanę do jego szyi.
- Poddaj się – mruknęła cicho. Nie
lubiła zabijać nowicjuszy. W przyszłości mogli być warci uwagi. Mężczyzna nie
posłuchał jej i odskoczył w przód. Yuki spojrzała na niego pustym wzrokiem. Jej
przeciwnik wykonał kilka pieczęci i dmuchnął w nią kulą ognia. Dziewczyna
zwinnie ją ominęła i w mgnieniu oka znalazła się przed atakującym. Ten cofnął
się mimowolnie. Białowłosa omiotła go spojrzeniem i ruszyła w jego stronę. W
ułamku sekundy jednym mieczem odcięła mu głowę i szybko schowała miecz.
- Styl jednego miecza: Gilotyna –
burknęła pod nosem, stojąc plecami do ofiary. Przed nią stali jej pomocnicy i
patrzyli na nią. Jeden z uznaniem, drugi w sposób nieokreślony. Deidara
uśmiechnął się do niej.
-Chodź z nami – powiedział,
uśmiechając się beztrosko. Nie było po nim widać, że przed chwilą starł się w
wrogiem. Żadnych obrażeń ani oznak zmęczenia. –Dołącz do Akatsuki.
Karzeł nie odezwał się. Odwrócił się
i ruszył przed siebie w stronę kwatery głównej. Deidara ruszył za nim. Yuki patrzyła
w ziemię. Nie obchodziła ją śmierć tego człowieka. Po prostu wiedziała, że
teraz nie będzie już odwrotu. Wkroczyła w świat, w którym nikt jej nie pomoże,
jest zdana tylko na siebie. Gdy zawoła nie zjawi się jej rycerz. Została sama. Z
jednej strony będzie poszukiwana przez cały świat, z drugiej po swojej stronie
będzie miała najgorszych kryminalistów, jacy chodzą po świecie. Czy się bała?
Owszem. Ale jedno uczucie dominowało. Nieokreślone podniecenie. Spotka się z
czymś, o czym inni mogą sobie tylko pomarzyć. Zaczęła wierzyć, że jej się uda. No,
bo przecież, co może pójść nie tak?
- Yuki idziesz? – zawołał Deidara.
Dziewczyna spojrzała na niego. Uśmiechnęła się.
- Pewnie – odkrzyknęła i ruszyła w
stronę, w którą nikt dobrowolnie się nie zapuszcza.
Emm... cześć? Dawno mnie tu nie było, nie? No cóż. Nie mam jak się tłumaczyć xD Za tydzień już powinnam normalnie wstawiać notki, gdyż napiszę już mój test gimbazjalny i życie wróci do normalnego stanu. Do czerwca. Wtedy ogłoszą wyniki, a wtedy me życie dobiegnie końca. Jeszcze raz przepraszam, proszę o pokutę i rozgrzeszenie. A i jeszcze jest sprawa. Jak mam tam taką fajną zakładkę o treści "Aktorzy" to postanowiłam, że ograniczę się tam do opisania kto co lubi i czego nie oraz wyglądu by nie zdradzać fabuły. Dziękuje bardzo za przeczytanie, liczę na niezły opierdol i że się podobało.
Do usłyszenia!!!
Nareszcie kochana! Nie powinnam być miła, ale rozumiem w jakiej sytuacji jesteś ^^ sama jestem przed maturą, i rozumiem stres przed Twoim egzaminem :)
OdpowiedzUsuńNie zmienia to jednak faktu, że jestem zła..
Przechodząc do rozdziału, podobał mi, serio ^_^
Za długi on nie był, szkoda, bo z chęcią przeczytała bym więcej ;3
Błędów nie zauważyłam, ale czytalam na szybko, w domu przejżę dokładnie :D
Saaaasooori *.* jestem w niebie! <3 jeste tez Deidar, heheszki XD kocham ich <3
Dobra, ja kończę, czekam z wielka nie cierpliwością <3
Życzę Ci oczywiście połamania długopisu ^_^
Trzymaj się cieplutko, do napisania ! ;*
(Za błędy przepraszam, telefon..;<)
Przepraszam, że taki krótki ;__; następny będzie dłuższy, obiecuję xx Naprawdę cieszę się, że Ci się podobało :D ale mam zaciesz xD
UsuńMasz szczęście, że dałaś jakiś znak życia ! :D pracuj tam ostro nad kontynuacją :3 powodzenia :*
UsuńZakończę czytanie jak na razie na tym rozdziale.Jest juz druga wiec czas iść spać a teraz co do bloga ;
OdpowiedzUsuń*podoba mi się charakter yuki
*biedny Deidara z tym porzuceniem i nie miły hidan jak on mógł zostawić mojego deia samego? A co jakby go jakiś gej zgwałcił czy coś?! Osobiście hidan przy najbliższym spotkaniu ze mną ma wpierdol
*widzę ze sasori w swojej brzydkiej formie Ehhh
*opowiadanie jest zajebiste i tyle w temacie :D
Za jakieś błędy to przepraszam pisze z telefonu a słownik bywa mało łaskawy a co gorsza lubi przekręcić słowo ;) pozdrawiam