poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdział VI

Już od 5 godzin szli w, dla Yuki, bliżej nieokreślonym kierunku. Dziewczyna wlokła się za dwójką kryminalistów aktualnie kłócących się o definicję sztuki. Karzeł, którego Deidara przedstawił jako Sasori, twierdził, że sztuka to wieczne piękno. Całkowicie odmiennego zdania był blondwłosy utrzymujący, iż sztuka to eksplozja. Białowłosą na początku ciekawiły zdania mężczyzn, ale po 3 godzinach wysłuchiwania ich nieskończonego monologu uznała, że ma to w głębokim poważaniu. Na samym początku ich podróży rozmowa ani trochę się nie kleiła, karzeł całkowicie ich ignorował i przysłuchiwał się pseudo-rozmowie reszty. Deidara próbował podtrzymać rozmowę, ale Yuki zgrabnie odpowiadała mu zwykle wymijającymi odpowiedziała. Nie miała ochoty zbytnio otwierać się przed kryminalistą. Nie było jej to do szczęścia potrzebne. Koniec końców szli w milczeniu, aż do chwili, gdy Deidara wpadł na niezwykły pomysł.
- Oj Danna, chodź polecimy – powiedział z wrednym uśmieszkiem na twarzy, dyskretnie wycofując się za Yuki. Zrobił to w ostatniej chwili. Mechaniczny ogon, który pierwotnie miał owinąć się wokół blondyna, zatrzymał się centymetry od twarzy dziewczyny. Ta wstrzymała oddech ze strachu i automatycznie zatrzymała się. Przerażona wpatrywała się w ostrze, przełykając bezgłośnie ślinę. Sasori szybko się zreflektował, przez co schował broń i ruszył dalej nie zaszczycając ich spojrzeniem. Idący za nią Deidara zgrabnie ją wyminął i ruszył za towarzyszem z szyderczym uśmiechem na twarzy. Dziewczyna próbowała ochłonąć. Właśnie zrozumiała jak to jest, gdy życie przelatuje ci przed oczami. Powoli uspokajała się. Zrozumiała po raz kolejny, że wkracza do świata przestępców. Odetchnęła ciężko i spojrzała na niebieskookiego. Na obliczu mężczyzny zobaczyła nieopisaną satysfakcję. Odwrócił się, aby spojrzeć na dziewczynę, po czym posłał jej wredny uśmiech. Naburmuszyła się i odwróciła spojrzenie. Uniosła dumnie głowę i nie zaszczycając go spojrzeniem, ruszyła dalej, wyprzedzając mężczyzn i powoli się od nich oddalając. Gdy odeszła od nich już tak daleko, że nie słyszała ich głosów zatrzymała się. Spojrzała w tył i spostrzegła, że członkowie Akatsuki zawzięcie o czymś dyskutują. Właśnie tak rozpoczęła się ich kilkugodzinna rozmowa o sztuce, która sprawiła, że białowłosa trawiła na koniec grupy, powłócząc nogami ze zmęczenia. Zastanawiała się, kiedy dojdą do obranego sobie celu i czy w ogóle przeżyje poznanie lidera Akatsuki. Kilka razy była już bliska zapytania Deidary o przybliżony czas podróży, ale zawsze w momencie, gdy otwierała usta natrafiała na spojrzenie karła, które skutecznie odbierało jej pewność siebie. Deidara patrzył na nią z kpiną i z wyższością, a do takich spojrzeń była już przyzwyczajona. W dzieciństwie prawie każdy tak na nią patrzył, uważał ją za gorszą i nic nie wartą. Co więcej sama często kierowała taki sam wzrok na innych ludzi. Natomiast Sasori spoglądał na ludzi jak na rzeczy. Dokładnie tak jak ty, gdy patrzysz na książkę z historii, albo na przeterminowane mleko. Z obojętnością i pogardą. Jedno z najgorszych rodzai spojrzeń. Pod jego naciskiem czujesz się jak śmieć, jak nic nie warty wrak. A mimo wszystko w gębi tego wzroku tylko najbardziej spostrzegawczy ludzie dostrzegą ciekawość. Szczerą, zastanawiającą się nad twoim celem i motywem, zastanawiającą się i oceniającą. Według Yuki to właśnie było tak niesamowicie tajemnicze. Pozory, które stwarzał karzeł. Dziewczyna nawet zaczęła zastanawiać się czy aby na pewno jest to prawdziwa forma przestępcy. Jej przemyślenia przerwało nagłe zatrzymanie się towarzyszy, a dokładniej wejście na jednego z nich. Uderzyła w plecy blondwłosego i odbiła się od nich, po czym upadła na ziemie. Chłopak odwrócił się i spojrzał na nią ze zdziwieniem z domieszką rozbawienia.
- Jesteś jakaś opóźniona? Od jakiegoś czasu mówiliśmy, że robimy postój – powiedział z kpiną w głosie. Yuki podrapała się po głowie z zażenowania. Podniosła lekko brwi, słysząc jak Deidara ją obraża.
- Nie pozwalaj sobie zbytnio. Po prostu się zamyśliłam – fuknęła na niego zła zanim ugryzła się w język. Deidara zaśmiał się z bezpośredniości dziewczyny i podał jej rękę. Lubił osoby, które umiały się postawić, ale nie dla niego. Będzie musiał nad nią popracować. Białowłosa zdziwiła się chęcią pomocy kryminalisty, ale postanowiła skorzystać z pomocy. Podała mu dłoń, a chłopak szybkim ruchem pociągnął ją w bok jakby chciał ją rzucić w towarzysza. Dziewczyna czując, że chęć pomocy była żartem i że została wyrzucona w powietrze, zrobiła małe salto i wylądowała za karłem, gotowa do kontrataku. Deidara spojrzał na nią ze zdziwieniem i znowu się zaśmiał. Chce z nim walczyć? Chętnie nauczy ją szacunku do starszych. Wsadził ręce do woreczków przyczepionych mu do pasa. Sasori widząc, że jego partner przygotowuje się do ataku, zaczął się zastanawiać, co powinien zrobić. Z jednej strony nie chciał kazać Liderowi, którego w między czasie wraz z blondynem poinformował o ciekawym znalezisku, czekać, a z drugiej bardzo chciał zobaczyć jak potoczy się ta walka. W końcu chęć zobaczenia jak dziewczyna dostaje wpierdol od niebieskookiego wygrała i karzeł usunął się z pola bitwy. W tym samym czasie Yuki przenikliwie obserwowała Deidarę. Czytała o jego umiejętnościach z akt, które dostała od Tsuchikage i widziała próbkę tego, co potrafi podczas walki z oddziałem ANBU. Walczył z dystansu gliną nasyconą jego czakrą, która powodowała wybuchy. Czyli aby ją trafić musiał wyrzucić ją w powietrze. W powietrze tak? Uśmiechnęła się lekko. Możliwe jest, że uda jej się coś ugrać, ale doskonale wiedziała, że nie ma szans na wygraną. Ewentualnie mogłaby pokusić się o ucieczkę lub unieruchomienie chłopaka na kilka sekund, niestety potem musiałaby się zmierzyć z drugim członkiem Akatsuki. Uśmiech spełzł jej z twarzy i zastąpiło go idealne skupienie. Widział jak walczy mieczami, ale prawdopodobnie nie wie nic o Kyoketsu. Chłopak w tym samym czasie zdążył już wyprodukować wystarczającą, według niego, ilość masy i czekał na ruch przeciwnika. Dostrzegł na jej twarzy uśmiech, po czym znikł zastąpiony skupieniem. Ma jakiś plan, co? Deidara postanowił go udaremnić, po czym rzucił kilka glinianych ptaków w powietrze, które natychmiast pognały w stronę dziewczyny. Ta widząc je, szybkim ruchem miecza rozcięła każdego na pół. Każdy dotknięty metalowym przyrządem wybuchł pozostawiając dym, który bardzo obniżył widoczność białowłosej. Odskoczyła trochę, aby mieć więcej czasu na obronę, gdy białe paskudztwa znowu ją zaatakują. Tak tez się stało i z dymu wyłoniły się trzy o wiele szybsze zwierzaczki pędzące w jej stronę. Znowu je rozcięła, gdy zaraz za nimi nadleciał kolejny. Ta zasłona sprawiła, że niebieskooka musiała zmienić pierwotny plan. Tym razem dziewczyna nie miała czasu na przecięcie go, a po drugiej stronie dymu usłyszała jak blondyn krzyczy „Katsu”.
                Deidara z uśmiechem patrzył jak wszystko idzie zgodnie z planem. Na początku pozbawił ją widoczności, potem czasu, aż w końcu uwolnił duży ładunek wybuchowy zawarty w jego ostatnim pocisku. Był pewien, że pozbawił ją już przytomności i odwrócił się. W ostatniej chwili, aby zablokować nadchodzące zza pleców uderzenie. Dziewczyna drasnęła go w ramię, przez co uśmiechnęła się tryumfalnie i odskoczyła od blondyna. Ten skrzywił się widząc ranę, a uśmieszek białowłosej potwierdził jego najgorsze przypuszczenie. Broń była zatruta. Spojrzał na niebieskooką. Bez mrugnięcia okiem obserwowała każdy ruch blondyna. Czekała. Chłopak miał już doświadczenie z truciznami przez ciągłe przebywanie z Sasorim i wiedział, że im więcej będzie się ruszać, tym szybciej trutka się rozprzestrzeni.
- Walczysz jak typowy skrytobójca, wiesz? Bez jakichkolwiek zasad, czy dumy. Musisz być strasznie pusta – powiedział, aby rozproszyć przeciwnika. Z doświadczenia wiedział, że presja walki plus obraza tworzy niezwykle silną mieszankę wybuchową. Niestety dziewczyna nie połknęła przynęty.
- I kto to mówi – prychnęła z uśmiechem, nawet na chwilę nie rozpraszając się. Dobra, polubił ją. Miała gdzieś, co inni o niej myślą. Stali tak jakiś czas. W końcu Deidara nie czując żadnych zmian ruszyła w stronę dziewczyny. Ta zaskoczona, że jej przeciwnik zamierza użyć Taijutsu, nie wiedziała co robić. Pierwszy cios zablokowała, ale następny trafił ją prosto w brzuch, przez co odleciała do tyłu. Uderzyła w drzewo i wypluła trochę krwi. W walce wręcz nie była dobra i nie spodziewała się, że osoba walcząca z dystansu postanowi go użyć. Próbowała się podnieść, ale z w ułamku sekundy pojawił się przy niej blondyn i przystawiał jej kunai do szyi.
- Wygrałem – mruknął cicho i znowu uśmiechnął się łobuzersko. Dziewczyna patrzyła na niego bez słowa. Marzyła, aby to był sen i że zaraz się z niego wybudzi. Przestraszył ją nie na żarty. Przez sekundę nawet była pewna, że jej życie się kończy. Odetchnęła ciężko i odchyliła głowę, uderzając ją w drzewo. Dawno nie przegrała pojedynku. Nie wiedziała czy to przez strach, czy może to zabójcze umiejętności przeciwnika sprawiły, że białowłosa nie mogła nic zrobić. Otworzyła oczy. Postanowiła potrenować trochę, gdy już uda jej się dołączyć do kryminalistów. Spojrzała w górę. Nad nią stał oświetlony przez słońce Deidara. Yuki przymrużyła oczy. Zobaczyła, że chłopak podaje jej rękę. Chwyciła ją i tym razem kulturalnie pomógł dziewczynie wstać.
- Gratulacje – rzuciła cicho, nie patrząc na mężczyznę. Ruszyła w stronę Sasoriego, patrzącego na nich wyczekująco. Już dość się naczekał. Nie przepadał oglądać jednostronnych walk. Dziewczyna mu zaimponowała, a Deidara nawet nie wie, ile miał szczęścia. Gdy oboje podeszli do niego spojrzał na Yuki.
- Masz na to antidotum? – zapytał swoim ochrypłym głosem. Towarzysze zdziwili się, słysząc te słowa. Deidara patrzył na resztę jakby miał umrzeć, natomiast dziewczyna patrzyła prosto w oczy dla karła. Nieznacznie przytaknęła i z przyczepionej do pasa sakiewki wyciągnęła małą buteleczkę, którą natychmiast wyrwał jej blondyn, otworzył i wypił, po czym skrzywił się z obrzydzenia. Fakt, ciecz była niezwykle gorzka. Białowłosa nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem czy to zdegustowanym, czy zażenowanym albo zdziwionym. Swoje niebieskie tęczówki utkwiła w prawdopodobnie najstarszej osobie z nich wszystkich. Zastanawiała się skąd wiedział, że użyła trucizny. Do tego dochodziło nowe pytanie, a mianowicie czy wiedział, czego dokładnie użyła. Przez cały czas karzeł odwzajemniał jej spojrzenie. Widział w jej oczach wszystkie emocje, jakie nią miotały. Zdziwienie, strach, ale przede wszystkim ciekawość. W końcu dziewczyna odwróciła wzrok i spojrzała na blondyna.
- Co to za trucizna? – zapytał, odwzajemniając spojrzenie.
- Powiem ci jak nauczysz mnie robić te zwierzątka z gliny – odpowiedziała spokojnie pewna, że niebieskooki nie będzie chciał jej niczego pokazać.
- Zgoda – rzucił z uśmiechem. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze dowie się o truciźnie, po drugie pokaże jej, czym jest prawdziwa sztuka. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona i zdezorientowana. W myślach stwierdziła, że chłopak łamie wszystkie prawa psychologii.
- To nie jest zwykła trucizna. Zatrzymuje czakrę, a gdy przeciwnik będzie próbował jej użyć sam będzie się ranić przez nagromadzenie zbyt dużo energii w jednym miejscu – powiedział Sasori, włączając się do rozmowy. Wiedział, że dziewczyna już wymyślała jakąś pierwszą lepszą truciznę. Deidara podniósł brwi.
- Czyli miałem dużo szczęścia, co Danna? – zapytał chłodno. Wygrał dzięki fartu. Nie lubił tak. – W ogóle to z jakiego powodu tworzy się takie mikstury?
- Z takiego samego powodu jak ty robisz te swoje wybuchy. Z jakiegoś chujowego – odpowiedział karzeł i ruszył dalej. Dziewczyna, która znowu zapatrzyła się w Sasoriego, szybko oprzytomniała i pobiegła za nim, zostawiając w tyle nieźle zdenerwowanego Deidarę. Zrównała się z towarzyszem i szła obok niego, co chwila rzucając mu ukradkowe spojrzenie.
- Czego chcesz? – zapytał ze złością, nie mogąc już wytrzymać zaciekawionego wzroku niebieskookiej na sobie. Ta nie mogła uwierzyć, że wiedział o truciźnie, jakiej użyła, gdyż była to jedna z najrzadszych i najmniej popularnych, używana jedynie w Wiosce Piasku przez tamtejszych skrytobójców, którzy recepturę chronili jak skarby narodowe.
- Skąd pan wiedział? – zapytała, przechylając głowę lekko w bok. Ciągle się go bała gotowa w każdej chwili odskoczyć, ale ciekawość była silniejsza.
- Nie interesuj się – warknął, nawet na nią nie patrząc. Dziewczyna spochmurniała, ale nic nie odpowiedziała.
- Dam ci dobrą radę – powiedział po chwili milczenia, zwracając tym samym uwagę Yuki znowu na siebie. – Gdy już dojdziemy przestań pytać. Inaczej twoja ciekawość cię zabije.
Białowłosa już otwierała usta, gdy między nimi pojawił się Deidara i zaczął mówić, co myśli na temat sztuki Sasoriego. Niebieskooka słysząc na nowo tą bezsensowną rozmowę, zwiesiła głowę i powlekła się dalej za dwoma samozwańczymi artystami.


[_][_][_][_][_][_][_][_]


                Koniec końców doszli do… lasu. A dokładniej do środka lasu. Znajdowała się tu polana z kamiennym łukiem w centrum. Yuki słyszała kiedyś, że takie budowle stawiali prehistoryczni ludzie, którzy wierzyli, że dzięki takim konstrukcjom dusze mogą spokojnie przejść dalej. Deidara podszedł do łuku i wyciągnął rękę. Dopiero teraz dziewczyna dostrzegła błysk srebrnego pierścienia. Nagle białowłosa poczuła jak trzęsie się ziemia. Przerażona wpatrywała się w ziemię za łukiem, która się rozstępowała. Po chwili dziura była na tyle duża, że bez problemu zmieściłby się tam nawet najgrubszy człowiek. Jej towarzysze ruszyli w stronę przejścia. Lekko przestraszona i mocno zdenerwowana Yuki poszła za nimi. Okazało się, że w otworze znajdują się schody. Pierwszy ruszył Sasori, następnie popchnięta przez Deidarę, Yuki, a poczet zamykał sam blondyn, który musiał zamknąć wejście. Gdy jama się zamknęła, na ścianach zapłonęły pochodnie. Szli w ciszy, w której było słychać tylko odgłos ich kroków. Dziewczyna coraz bardziej się stresowała, zaczęła nawet lekko drżeć, choć nie wiedziała czy to ze strachu, czy zimna. Za schodami czekał ich istny labirynt, godny miana Labiryntu Minotaura. Białowłosa próbowała zapamiętać drogę, ale przy czwartym skręcie w prawo usłyszała parsknięcie Deidary i zrozumiała, że Sasori specjalnie idzie wyszukaną trasą, aby nie mogła zapamiętać trasy. Naburmuszyła się lekko i prychnęła. W końcu trafili na drzwi. Karzeł otworzył je swym ogonem, a oczom Yuki ukazał się już lepiej urządzony korytarz. Ruszyli dalej, a dziewczyna zaczęła oglądać architekturę. Musiała przyznać, że wnętrze wyglądało naprawdę niczego sobie, a dekorator musiał lubić renesansowe klimaty. Skręcili w prawo i niebieskooka dostrzegła cel ich podróży. Wielkie drzwi, godne wstawienia do królewskiego zamku na końcu tunelu. Odwróciła się do tyłu. Deidara oglądał jedną z jej książek, którą ukradł podczas ich pierwszego spotkania. Przez chwilę rozważała ucieczkę, ale uznała, że nie chce jeszcze umrzeć. Sasori zapukał, a Yuki wzdrygnęła się mimowolnie. Usłyszeli ciche wejść. Weszli do małego, w porównaniu do tego, co sobie wyobrażała dziewczyna patrząc na rozmiar drzwi, pokoju ze stołem ustawionym pośrodku. Wokół niego leżało trochę książek i kartek. Przy nim siedział mężczyzna z rudą czupryną i z piercingiem na całej twarzy. Postać podniosła głowę tak, że Yuki zobaczyła jego oczy. Bezwiednie zaczęła się cofać, aż w końcu trafiła na Deidarę, który złapał ją za ramię i popchnął do przodu. Rinnegan. Nie mogła uwierzyć, że właśnie widzi oczy, które nigdy nie powinny pojawić się na świecie. Patrzyły na nią wiercąc jej dziurę w brzuchu, przeglądając jej myśli, wspomnienia. Automatycznie przestała myśleć o misji i zaczęła o pojedynku z Deidarą, śmierci rodziców, odrzuceniu. Nawet nie wiedziała, dlaczego teraz te wszystkie wspomnienia wychodzą na wierzch. Większość z nich usunęła już dawno z pamięci, nie chciała tego pamiętać. Przypomniała sobie swoją pierwszą ofiarę. Chłopiec, który całe życie się z niej śmiał, którego zabiła z zimną krwią, a winę zrzuciła na grasującego w okolicy przestępcę. Zamknęła oczy słysząc w głowie jego krzyk i błagania. Gdy fioletowe tęczówki zniknęły jej z pola widzenia, wspomnienia znikły. W głowie znowu miała tylko strach. Wiedziała jedno. Więcej nie spojrzy w te oczy. Czy lider Akatsuki znalazł to, czego szukał? Czy dowiedział się o jej misji? A może po prostu nie zauważył tego? Wie o pieczęci? Otworzyła oczy i zobaczyła, że posiadacz Rinnegana stoi przed nią i nachyla się. 

- Witamy w Akatsuki, Hottori Yuki – mruknął cicho i odszedł. 



Hej, hej~ 
Wróciłam i zostaję (prawdopodobnie) !!! Rozdział w końcu wyszedł mi dłuższy, a nie podobny do poprzedniego :D 
W następnym akcja z Brzaskiem rozkręci się już naprawdę, bo ile można już przedłużać xD Mam w głowie również nowy projekt, ale nie wiem czy opublikuje ;D Ogólnie jest mi smutno, bo PRAWIE nikt nie komentuje ;<  jak mam się rozwijać bez skutecznego opierdolu ;__; No dobra, życzę miłego tygodnia i do następnego ;**


12 komentarzy:

  1. *klep klep* Pierwsza, to moje miejsce! :D Za niedługo wrócę! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. He he he :D Nawet tu Cię pomęczę xD
    Rozdział mi się podobał, bardzo <3 A to dlaczemu? Bo Saso -> odpowiedź na wszystko xD
    I wgl, to Saso, co tak machasz tym ogonem, co ? Yuki chcesz mi mikrusie zabić ? *spogląda na niego karcącym wzrokiem* xD
    Nie wiem czemu ale lubię jak Saso taki buc jest <3
    Saso o mało co nie uśmierca naszej,kochanej Yuki, a co odpierdziela Dei? xd Oczywichaa, napierdziela w nią bombami xd

    Błędów nie wyłapałam, ale przejrzę jeszcze raz xD

    Wgl, to pozdrawiam, bardzo mocną, poduszka też :*
    A te oczy Pein'a....straszne T.T

    Czekam na więcej,i życzę weeeeeny, duużo weny ! ;D
    Luce i reszta pozdrawia ! <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się cieszę, że Ci się podoba (*^o^*) i postaram się, aby podobał Ci się bardziej <333
      Poduszka (T_T) dalej zazdroszczę xD
      Pozdrawiam Ciebie i poduszkę ;***

      Usuń
  3. Mimo, iż nie komentuję to wiedz, że czytam.
    Oby jak najwięcej Saso~ <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3 On jest tutaj człowiekiem czy marionetką? I czy ma 35 lat czy może mniej?
    Czekam na spotkanie z Hidanem xD
    Oraz, W jakim pokoju będzie mieszkać? Może dołączy do któregoś z organizacji do jego? (Oby Saso, niech to będzie Saso.)
    Zauważyłam też dosyć błędów gramatycznuch. Nie mogę Ci ich wymienić, ale jestem na telefonie.
    Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że przynajmniej czytasz (^-^) Saso bedzie spokojnie nie martw się xD Nie mogę Ci powiedzieć (T_T) przepraszam ;__; przepraszam też za błędy, spróbuję je wyplenić xD
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. No ja mam taką nadzieję, że wróciłaś ;) mało blogów o Akasiach :C Co mnie martwi... więc musisz kontynuować opowieść <3
    No tak Deidara i Sasori - kocham ich odmienne poglądy <3 a jeszczee bardziej ich kłótnie na temat sztuki :3
    Czekam na wiecej ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie wróciłam xD I zamierzam kontynuować (^o^)/

      Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Zostałaś nominowana do LA więcej informacji tutaj --> http://cieply-usmiech.blogspot.com/2015/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do LA więcej informacji tutaj -----> http://siostra-mizukage.blogspot.com/2015/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam juz całość i oczywiste jest to ze czekam na kolejne notki tralalala.Powiem krótko ze blog jest zajebisty i podoba mi się charakterek Sasoriego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzień dobry. Ja tu z pretensjami...chyba wiesz o co, prawda ?
    Czemu Cię nie ma ,co ? Napisałaś, że będziesz kontynuować bloga... Zobacz ile ludzi czeka na kontynuację. Yuriko, błagam na kolanach, napisz coś, albo przynajmniej daj jakiś znak, że żyjesz :< Jak nie to skontaktuje się z Toba na GG, a wtedy będzie źle...
    Noo, ja Cię pozdrawiam, czekam na odzew ! :D
    Luce :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór... ja, ja ba-bardzo ch-chciałabym przeprosić i ten..no.. i przeprosić *pada na kolana* Przepraszam Cię i Wszystkich, którzy czekają!!! Ale.. najpierw miałam zawiechę, teraz ostatnio laptop odmówił posłuszeństwa i worda nie mam, a dzisiaj o 5 rano (!!) wyjeżdżam i wracam dopiero w sierpniu ;_; daję Ci znak i obiecuję, że jak wrócę to dodam nowy rozdział i nwm może coś wymyślę dłuższego czy coś... Przepraszam ;<

      Usuń