Już od 5 godzin szli w, dla Yuki, bliżej
nieokreślonym kierunku. Dziewczyna wlokła się za dwójką kryminalistów aktualnie
kłócących się o definicję sztuki. Karzeł, którego Deidara przedstawił jako
Sasori, twierdził, że sztuka to wieczne piękno. Całkowicie odmiennego zdania
był blondwłosy utrzymujący, iż sztuka to eksplozja. Białowłosą na początku
ciekawiły zdania mężczyzn, ale po 3 godzinach wysłuchiwania ich nieskończonego
monologu uznała, że ma to w głębokim poważaniu. Na samym początku ich podróży
rozmowa ani trochę się nie kleiła, karzeł całkowicie ich ignorował i
przysłuchiwał się pseudo-rozmowie reszty. Deidara próbował podtrzymać rozmowę,
ale Yuki zgrabnie odpowiadała mu zwykle wymijającymi odpowiedziała. Nie
miała ochoty zbytnio otwierać się przed kryminalistą. Nie było jej to do szczęścia potrzebne. Koniec końców szli w
milczeniu, aż do chwili, gdy Deidara wpadł na niezwykły pomysł.
- Oj Danna, chodź polecimy – powiedział z wrednym uśmieszkiem na
twarzy, dyskretnie wycofując się za Yuki. Zrobił to w ostatniej chwili.
Mechaniczny ogon, który pierwotnie miał owinąć się wokół blondyna, zatrzymał
się centymetry od twarzy dziewczyny. Ta wstrzymała oddech ze strachu i
automatycznie zatrzymała się. Przerażona wpatrywała się w ostrze, przełykając
bezgłośnie ślinę. Sasori szybko się zreflektował, przez co schował broń i
ruszył dalej nie zaszczycając ich spojrzeniem. Idący za nią Deidara zgrabnie ją
wyminął i ruszył za towarzyszem z szyderczym uśmiechem na twarzy. Dziewczyna
próbowała ochłonąć. Właśnie zrozumiała jak to jest, gdy życie przelatuje ci
przed oczami. Powoli uspokajała się. Zrozumiała po raz kolejny, że wkracza do
świata przestępców. Odetchnęła ciężko i spojrzała na niebieskookiego. Na obliczu
mężczyzny zobaczyła nieopisaną satysfakcję. Odwrócił się, aby spojrzeć na
dziewczynę, po czym posłał jej wredny uśmiech. Naburmuszyła się i odwróciła
spojrzenie. Uniosła dumnie głowę i nie zaszczycając go spojrzeniem, ruszyła
dalej, wyprzedzając mężczyzn i powoli się od nich oddalając. Gdy odeszła od
nich już tak daleko, że nie słyszała ich głosów zatrzymała się. Spojrzała w tył
i spostrzegła, że członkowie Akatsuki zawzięcie o czymś dyskutują. Właśnie tak
rozpoczęła się ich kilkugodzinna rozmowa o sztuce, która sprawiła, że białowłosa trawiła na
koniec grupy, powłócząc nogami ze zmęczenia. Zastanawiała się, kiedy dojdą do
obranego sobie celu i czy w ogóle przeżyje poznanie lidera Akatsuki. Kilka razy
była już bliska zapytania Deidary o przybliżony czas podróży, ale zawsze w momencie,
gdy otwierała usta natrafiała na spojrzenie karła, które skutecznie odbierało
jej pewność siebie. Deidara patrzył na nią z kpiną i z wyższością, a do takich
spojrzeń była już przyzwyczajona. W dzieciństwie prawie każdy tak na nią
patrzył, uważał ją za gorszą i nic nie wartą. Co więcej sama często kierowała
taki sam wzrok na innych ludzi. Natomiast Sasori spoglądał na ludzi jak na
rzeczy. Dokładnie tak jak ty, gdy patrzysz na książkę z historii, albo na przeterminowane
mleko. Z obojętnością i pogardą. Jedno z najgorszych rodzai spojrzeń. Pod jego
naciskiem czujesz się jak śmieć, jak nic nie warty wrak. A mimo wszystko w gębi
tego wzroku tylko najbardziej spostrzegawczy ludzie dostrzegą ciekawość.
Szczerą, zastanawiającą się nad twoim celem i motywem, zastanawiającą się i
oceniającą. Według Yuki to właśnie było tak niesamowicie tajemnicze. Pozory,
które stwarzał karzeł. Dziewczyna nawet zaczęła zastanawiać się czy aby na
pewno jest to prawdziwa forma przestępcy. Jej przemyślenia przerwało nagłe
zatrzymanie się towarzyszy, a dokładniej wejście na jednego z nich. Uderzyła w
plecy blondwłosego i odbiła się od nich, po czym upadła na ziemie. Chłopak
odwrócił się i spojrzał na nią ze zdziwieniem z domieszką rozbawienia.
- Jesteś jakaś opóźniona? Od jakiegoś czasu mówiliśmy, że robimy
postój – powiedział z kpiną w głosie. Yuki podrapała się po głowie z zażenowania.
Podniosła lekko brwi, słysząc jak Deidara ją obraża.
- Nie pozwalaj sobie zbytnio. Po prostu się zamyśliłam – fuknęła na
niego zła zanim ugryzła się w język. Deidara zaśmiał się z bezpośredniości
dziewczyny i podał jej rękę. Lubił osoby, które umiały się postawić, ale nie
dla niego. Będzie musiał nad nią popracować. Białowłosa zdziwiła się chęcią
pomocy kryminalisty, ale postanowiła skorzystać z pomocy. Podała mu dłoń, a
chłopak szybkim ruchem pociągnął ją w bok jakby chciał ją rzucić w towarzysza.
Dziewczyna czując, że chęć pomocy była żartem i że została wyrzucona w
powietrze, zrobiła małe salto i wylądowała za karłem, gotowa do kontrataku.
Deidara spojrzał na nią ze zdziwieniem i znowu się zaśmiał. Chce z nim walczyć?
Chętnie nauczy ją szacunku do starszych. Wsadził ręce do woreczków
przyczepionych mu do pasa. Sasori widząc, że jego partner przygotowuje się do
ataku, zaczął się zastanawiać, co powinien zrobić. Z jednej strony nie chciał
kazać Liderowi, którego w między czasie wraz z blondynem poinformował o
ciekawym znalezisku, czekać, a z drugiej bardzo chciał zobaczyć jak potoczy się
ta walka. W końcu chęć zobaczenia jak dziewczyna dostaje wpierdol od niebieskookiego
wygrała i karzeł usunął się z pola bitwy. W tym samym czasie Yuki przenikliwie
obserwowała Deidarę. Czytała o jego umiejętnościach z akt, które dostała od
Tsuchikage i widziała próbkę tego, co potrafi podczas walki z oddziałem ANBU.
Walczył z dystansu gliną nasyconą jego czakrą, która powodowała wybuchy. Czyli
aby ją trafić musiał wyrzucić ją w powietrze. W powietrze tak? Uśmiechnęła się lekko.
Możliwe jest, że uda jej się coś ugrać, ale doskonale wiedziała, że nie ma
szans na wygraną. Ewentualnie mogłaby pokusić się o ucieczkę lub
unieruchomienie chłopaka na kilka sekund, niestety potem musiałaby się zmierzyć
z drugim członkiem Akatsuki. Uśmiech spełzł jej z twarzy i zastąpiło go idealne
skupienie. Widział jak walczy mieczami, ale prawdopodobnie nie wie nic o
Kyoketsu. Chłopak w tym samym czasie zdążył już wyprodukować wystarczającą,
według niego, ilość masy i czekał na ruch przeciwnika. Dostrzegł na jej twarzy
uśmiech, po czym znikł zastąpiony skupieniem. Ma jakiś plan, co? Deidara
postanowił go udaremnić, po czym rzucił kilka glinianych ptaków w powietrze,
które natychmiast pognały w stronę dziewczyny. Ta widząc je, szybkim ruchem
miecza rozcięła każdego na pół. Każdy dotknięty metalowym przyrządem wybuchł
pozostawiając dym, który bardzo obniżył widoczność białowłosej. Odskoczyła
trochę, aby mieć więcej czasu na obronę, gdy białe paskudztwa znowu ją
zaatakują. Tak tez się stało i z dymu wyłoniły się trzy o wiele szybsze zwierzaczki
pędzące w jej stronę. Znowu je rozcięła, gdy zaraz za nimi nadleciał kolejny. Ta zasłona sprawiła, że niebieskooka musiała zmienić pierwotny plan. Tym razem dziewczyna nie miała czasu na przecięcie go, a po drugiej stronie
dymu usłyszała jak blondyn krzyczy „Katsu”.
Deidara z
uśmiechem patrzył jak wszystko idzie zgodnie z planem. Na początku pozbawił ją
widoczności, potem czasu, aż w końcu uwolnił duży ładunek wybuchowy zawarty w
jego ostatnim pocisku. Był pewien, że pozbawił ją już przytomności i odwrócił
się. W ostatniej chwili, aby zablokować nadchodzące zza pleców uderzenie.
Dziewczyna drasnęła go w ramię, przez co uśmiechnęła się tryumfalnie i
odskoczyła od blondyna. Ten skrzywił się widząc ranę, a uśmieszek białowłosej
potwierdził jego najgorsze przypuszczenie. Broń była zatruta. Spojrzał na
niebieskooką. Bez mrugnięcia okiem obserwowała każdy ruch blondyna. Czekała.
Chłopak miał już doświadczenie z truciznami przez ciągłe przebywanie z Sasorim
i wiedział, że im więcej będzie się ruszać, tym szybciej trutka się
rozprzestrzeni.
- Walczysz jak typowy skrytobójca, wiesz? Bez jakichkolwiek zasad, czy
dumy. Musisz być strasznie pusta – powiedział, aby rozproszyć przeciwnika. Z
doświadczenia wiedział, że presja walki plus obraza tworzy niezwykle silną
mieszankę wybuchową. Niestety dziewczyna nie połknęła przynęty.
- I kto to mówi – prychnęła z uśmiechem, nawet na chwilę nie
rozpraszając się. Dobra, polubił ją. Miała gdzieś, co inni o niej myślą. Stali
tak jakiś czas. W końcu Deidara nie czując żadnych zmian ruszyła w stronę
dziewczyny. Ta zaskoczona, że jej przeciwnik zamierza użyć Taijutsu, nie wiedziała co robić. Pierwszy
cios zablokowała, ale następny trafił ją prosto w brzuch, przez co odleciała do
tyłu. Uderzyła w drzewo i wypluła trochę krwi. W walce wręcz nie była dobra i
nie spodziewała się, że osoba walcząca z dystansu postanowi go użyć. Próbowała
się podnieść, ale z w ułamku sekundy pojawił się przy niej blondyn i
przystawiał jej kunai do szyi.
- Wygrałem – mruknął cicho i znowu uśmiechnął się łobuzersko.
Dziewczyna patrzyła na niego bez słowa. Marzyła, aby to był sen i że zaraz się
z niego wybudzi. Przestraszył ją nie na żarty. Przez sekundę nawet była pewna,
że jej życie się kończy. Odetchnęła ciężko i odchyliła głowę, uderzając ją w
drzewo. Dawno nie przegrała pojedynku. Nie wiedziała czy to przez strach, czy
może to zabójcze umiejętności przeciwnika sprawiły, że białowłosa nie mogła nic
zrobić. Otworzyła oczy. Postanowiła potrenować trochę, gdy już uda jej się
dołączyć do kryminalistów. Spojrzała w górę. Nad nią stał oświetlony przez
słońce Deidara. Yuki przymrużyła oczy. Zobaczyła, że chłopak podaje jej rękę.
Chwyciła ją i tym razem kulturalnie pomógł dziewczynie wstać.
- Gratulacje – rzuciła cicho, nie patrząc na mężczyznę. Ruszyła w
stronę Sasoriego, patrzącego na nich wyczekująco. Już dość się naczekał. Nie
przepadał oglądać jednostronnych walk. Dziewczyna mu zaimponowała, a Deidara
nawet nie wie, ile miał szczęścia. Gdy oboje podeszli do niego spojrzał na
Yuki.
- Masz na to antidotum? – zapytał swoim ochrypłym głosem. Towarzysze
zdziwili się, słysząc te słowa. Deidara patrzył na resztę jakby miał umrzeć,
natomiast dziewczyna patrzyła prosto w oczy dla karła. Nieznacznie przytaknęła
i z przyczepionej do pasa sakiewki wyciągnęła małą buteleczkę, którą
natychmiast wyrwał jej blondyn, otworzył i wypił, po czym skrzywił się z obrzydzenia.
Fakt, ciecz była niezwykle gorzka. Białowłosa nawet nie zaszczyciła go
spojrzeniem czy to zdegustowanym, czy zażenowanym albo zdziwionym. Swoje
niebieskie tęczówki utkwiła w prawdopodobnie najstarszej osobie z nich
wszystkich. Zastanawiała się skąd wiedział, że użyła trucizny. Do tego
dochodziło nowe pytanie, a mianowicie czy wiedział, czego dokładnie użyła.
Przez cały czas karzeł odwzajemniał jej spojrzenie. Widział w jej oczach
wszystkie emocje, jakie nią miotały. Zdziwienie, strach, ale przede wszystkim
ciekawość. W końcu dziewczyna odwróciła wzrok i spojrzała na blondyna.
- Co to za trucizna? – zapytał, odwzajemniając spojrzenie.
- Powiem ci jak nauczysz mnie robić te zwierzątka z gliny –
odpowiedziała spokojnie pewna, że niebieskooki nie będzie chciał jej niczego
pokazać.
- Zgoda – rzucił z uśmiechem. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Po
pierwsze dowie się o truciźnie, po drugie pokaże jej, czym jest prawdziwa
sztuka. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona i zdezorientowana. W myślach
stwierdziła, że chłopak łamie wszystkie prawa psychologii.
- To nie jest zwykła trucizna. Zatrzymuje czakrę, a gdy przeciwnik
będzie próbował jej użyć sam będzie się ranić przez nagromadzenie zbyt dużo
energii w jednym miejscu – powiedział Sasori, włączając się do rozmowy.
Wiedział, że dziewczyna już wymyślała jakąś pierwszą lepszą truciznę. Deidara
podniósł brwi.
- Czyli miałem dużo szczęścia, co Danna? – zapytał chłodno. Wygrał
dzięki fartu. Nie lubił tak. – W ogóle to z jakiego powodu tworzy się takie
mikstury?
- Z takiego samego powodu jak ty robisz te swoje wybuchy. Z jakiegoś
chujowego – odpowiedział karzeł i ruszył dalej. Dziewczyna, która znowu
zapatrzyła się w Sasoriego, szybko oprzytomniała i pobiegła za nim, zostawiając
w tyle nieźle zdenerwowanego Deidarę. Zrównała się z towarzyszem i szła obok
niego, co chwila rzucając mu ukradkowe spojrzenie.
- Czego chcesz? – zapytał ze złością, nie mogąc już wytrzymać
zaciekawionego wzroku niebieskookiej na sobie. Ta nie mogła uwierzyć, że
wiedział o truciźnie, jakiej użyła, gdyż była to jedna z najrzadszych i
najmniej popularnych, używana jedynie w Wiosce Piasku przez tamtejszych
skrytobójców, którzy recepturę chronili jak skarby narodowe.
- Skąd pan wiedział? – zapytała, przechylając głowę lekko w bok.
Ciągle się go bała gotowa w każdej chwili odskoczyć, ale ciekawość była
silniejsza.
- Nie interesuj się – warknął, nawet na nią nie patrząc. Dziewczyna spochmurniała,
ale nic nie odpowiedziała.
- Dam ci dobrą radę – powiedział po chwili milczenia, zwracając tym
samym uwagę Yuki znowu na siebie. – Gdy już dojdziemy przestań pytać. Inaczej
twoja ciekawość cię zabije.
Białowłosa już otwierała usta, gdy między nimi pojawił się Deidara i
zaczął mówić, co myśli na temat sztuki Sasoriego. Niebieskooka słysząc na nowo
tą bezsensowną rozmowę, zwiesiła głowę i powlekła się dalej za dwoma samozwańczymi
artystami.
[_][_][_][_][_][_][_][_]
Koniec końców
doszli do… lasu. A dokładniej do środka lasu. Znajdowała się tu polana z
kamiennym łukiem w centrum. Yuki słyszała kiedyś, że takie budowle stawiali prehistoryczni
ludzie, którzy wierzyli, że dzięki takim konstrukcjom dusze mogą spokojnie
przejść dalej. Deidara podszedł do łuku i wyciągnął rękę. Dopiero teraz
dziewczyna dostrzegła błysk srebrnego pierścienia. Nagle białowłosa poczuła jak
trzęsie się ziemia. Przerażona wpatrywała się w ziemię za łukiem, która się
rozstępowała. Po chwili dziura była na tyle duża, że bez problemu zmieściłby się
tam nawet najgrubszy człowiek. Jej towarzysze ruszyli w stronę przejścia. Lekko
przestraszona i mocno zdenerwowana Yuki poszła za nimi. Okazało się, że w
otworze znajdują się schody. Pierwszy ruszył Sasori, następnie popchnięta przez
Deidarę, Yuki, a poczet zamykał sam blondyn, który musiał zamknąć wejście. Gdy
jama się zamknęła, na ścianach zapłonęły pochodnie. Szli w ciszy, w której było
słychać tylko odgłos ich kroków. Dziewczyna coraz bardziej się stresowała,
zaczęła nawet lekko drżeć, choć nie wiedziała czy to ze strachu, czy zimna. Za schodami czekał ich istny labirynt, godny miana Labiryntu Minotaura. Białowłosa
próbowała zapamiętać drogę, ale przy czwartym skręcie w prawo usłyszała
parsknięcie Deidary i zrozumiała, że Sasori specjalnie idzie wyszukaną trasą,
aby nie mogła zapamiętać trasy. Naburmuszyła się lekko i prychnęła. W końcu
trafili na drzwi. Karzeł otworzył je swym ogonem, a oczom Yuki ukazał się już
lepiej urządzony korytarz. Ruszyli dalej, a dziewczyna zaczęła oglądać
architekturę. Musiała przyznać, że wnętrze wyglądało naprawdę niczego sobie, a
dekorator musiał lubić renesansowe klimaty. Skręcili w prawo i niebieskooka
dostrzegła cel ich podróży. Wielkie drzwi, godne wstawienia do królewskiego
zamku na końcu tunelu. Odwróciła się do tyłu. Deidara oglądał jedną z jej
książek, którą ukradł podczas ich pierwszego spotkania. Przez chwilę rozważała ucieczkę,
ale uznała, że nie chce jeszcze umrzeć. Sasori zapukał, a Yuki wzdrygnęła się
mimowolnie. Usłyszeli ciche wejść. Weszli do małego, w porównaniu do tego, co
sobie wyobrażała dziewczyna patrząc na rozmiar drzwi, pokoju ze stołem
ustawionym pośrodku. Wokół niego leżało trochę książek i kartek. Przy nim
siedział mężczyzna z rudą czupryną i z piercingiem na całej twarzy. Postać
podniosła głowę tak, że Yuki zobaczyła jego oczy. Bezwiednie zaczęła się cofać,
aż w końcu trafiła na Deidarę, który złapał ją za ramię i popchnął do przodu.
Rinnegan. Nie mogła uwierzyć, że właśnie widzi oczy, które nigdy nie powinny
pojawić się na świecie. Patrzyły na nią wiercąc jej dziurę w brzuchu,
przeglądając jej myśli, wspomnienia. Automatycznie przestała myśleć o misji i
zaczęła o pojedynku z Deidarą, śmierci rodziców, odrzuceniu. Nawet nie wiedziała,
dlaczego teraz te wszystkie wspomnienia wychodzą na wierzch. Większość z nich
usunęła już dawno z pamięci, nie chciała tego pamiętać. Przypomniała sobie
swoją pierwszą ofiarę. Chłopiec, który całe życie się z niej śmiał, którego
zabiła z zimną krwią, a winę zrzuciła na grasującego w okolicy przestępcę. Zamknęła
oczy słysząc w głowie jego krzyk i błagania. Gdy fioletowe tęczówki zniknęły
jej z pola widzenia, wspomnienia znikły. W głowie znowu miała tylko strach. Wiedziała
jedno. Więcej nie spojrzy w te oczy. Czy lider Akatsuki znalazł to, czego
szukał? Czy dowiedział się o jej misji? A może po prostu nie zauważył tego? Wie o pieczęci? Otworzyła oczy i zobaczyła, że posiadacz Rinnegana stoi przed nią i nachyla
się.
- Witamy w Akatsuki, Hottori Yuki – mruknął cicho i odszedł.
Hej, hej~
Wróciłam i zostaję (prawdopodobnie) !!! Rozdział w końcu wyszedł mi dłuższy, a nie podobny do poprzedniego :D
W następnym akcja z Brzaskiem rozkręci się już naprawdę, bo ile można już przedłużać xD Mam w głowie również nowy projekt, ale nie wiem czy opublikuje ;D Ogólnie jest mi smutno, bo PRAWIE nikt nie komentuje ;< jak mam się rozwijać bez skutecznego opierdolu ;__; No dobra, życzę miłego tygodnia i do następnego ;**
*klep klep* Pierwsza, to moje miejsce! :D Za niedługo wrócę! <3
OdpowiedzUsuńHe he he :D Nawet tu Cię pomęczę xD
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobał, bardzo <3 A to dlaczemu? Bo Saso -> odpowiedź na wszystko xD
I wgl, to Saso, co tak machasz tym ogonem, co ? Yuki chcesz mi mikrusie zabić ? *spogląda na niego karcącym wzrokiem* xD
Nie wiem czemu ale lubię jak Saso taki buc jest <3
Saso o mało co nie uśmierca naszej,kochanej Yuki, a co odpierdziela Dei? xd Oczywichaa, napierdziela w nią bombami xd
Błędów nie wyłapałam, ale przejrzę jeszcze raz xD
Wgl, to pozdrawiam, bardzo mocną, poduszka też :*
A te oczy Pein'a....straszne T.T
Czekam na więcej,i życzę weeeeeny, duużo weny ! ;D
Luce i reszta pozdrawia ! <333
Strasznie się cieszę, że Ci się podoba (*^o^*) i postaram się, aby podobał Ci się bardziej <333
UsuńPoduszka (T_T) dalej zazdroszczę xD
Pozdrawiam Ciebie i poduszkę ;***
Mimo, iż nie komentuję to wiedz, że czytam.
OdpowiedzUsuńOby jak najwięcej Saso~ <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3 On jest tutaj człowiekiem czy marionetką? I czy ma 35 lat czy może mniej?
Czekam na spotkanie z Hidanem xD
Oraz, W jakim pokoju będzie mieszkać? Może dołączy do któregoś z organizacji do jego? (Oby Saso, niech to będzie Saso.)
Zauważyłam też dosyć błędów gramatycznuch. Nie mogę Ci ich wymienić, ale jestem na telefonie.
Czekam na ciąg dalszy!
Cieszę się, że przynajmniej czytasz (^-^) Saso bedzie spokojnie nie martw się xD Nie mogę Ci powiedzieć (T_T) przepraszam ;__; przepraszam też za błędy, spróbuję je wyplenić xD
UsuńPozdrawiam ;*
No ja mam taką nadzieję, że wróciłaś ;) mało blogów o Akasiach :C Co mnie martwi... więc musisz kontynuować opowieść <3
OdpowiedzUsuńNo tak Deidara i Sasori - kocham ich odmienne poglądy <3 a jeszczee bardziej ich kłótnie na temat sztuki :3
Czekam na wiecej ;)
Pozdrawiam :*
Spokojnie wróciłam xD I zamierzam kontynuować (^o^)/
UsuńRównież pozdrawiam ;*
Zostałaś nominowana do LA więcej informacji tutaj --> http://cieply-usmiech.blogspot.com/2015/05/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LA więcej informacji tutaj -----> http://siostra-mizukage.blogspot.com/2015/05/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam juz całość i oczywiste jest to ze czekam na kolejne notki tralalala.Powiem krótko ze blog jest zajebisty i podoba mi się charakterek Sasoriego :)
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Ja tu z pretensjami...chyba wiesz o co, prawda ?
OdpowiedzUsuńCzemu Cię nie ma ,co ? Napisałaś, że będziesz kontynuować bloga... Zobacz ile ludzi czeka na kontynuację. Yuriko, błagam na kolanach, napisz coś, albo przynajmniej daj jakiś znak, że żyjesz :< Jak nie to skontaktuje się z Toba na GG, a wtedy będzie źle...
Noo, ja Cię pozdrawiam, czekam na odzew ! :D
Luce :*
Dobry wieczór... ja, ja ba-bardzo ch-chciałabym przeprosić i ten..no.. i przeprosić *pada na kolana* Przepraszam Cię i Wszystkich, którzy czekają!!! Ale.. najpierw miałam zawiechę, teraz ostatnio laptop odmówił posłuszeństwa i worda nie mam, a dzisiaj o 5 rano (!!) wyjeżdżam i wracam dopiero w sierpniu ;_; daję Ci znak i obiecuję, że jak wrócę to dodam nowy rozdział i nwm może coś wymyślę dłuższego czy coś... Przepraszam ;<
Usuń